Przetarłam zmęczone oczy i obróciłam zegarek w swoją
stronę. Jest trzecia w nocy, a ja nie mogę spać ,bo ktoś chrapie.
Niedowiary, że nikt oprócz mnie tego nie słyszy. Mruknęłam groźnie
przykrywając głowę kołdrą. Leżałam tak kilkanaście minut wsłuchując się w
irytujące odgłosy. W pewnym momencie wszystko ustało i z ulgą
przymknęłam oczy.
-Nareszcie. - warknęłam, już czując przyjemne odrętwienie przy
zasypianiu. Moje szczęście nie trwało jednak zbyt długo. Hałas nie dość
że wrócił, to jeszcze z podwojoną siłą. Cisnęłam kołdrą o podłogę i
ruszyłam, aby coś z tym zrobić. Nie mogę pozwolić na całą noc spędzoną w
taki sposób. Kiedy spojrzałam w długi, ciemny korytarz trochę
zwątpiłam. Stanęłam na środku niego, cała sztywna ze strachu. W takich
momentach właśnie przypominają się wszystkie horrory.
Słysząc, że chrapanie ciągle nie ustaje wparowałam do pokoju, z
którego dochodziły odgłosy. Moje oczy już trochę przyzwyczaiły się do
ciemności, ale nadal widziałam tylko zarysy niektórych mebli. Cała w
nerwach doskoczyłam do łóżka i okładając delikwenta dość żałosnymi
ciosami, starałam się go obudzić.
`nawet nie wiem kto to jest`- mruknęłam w myślach.
Obrócił się do mnie i w odbiciu światła księżyca zobaczyłam jego oczy.
Były niebieskie. Nie, to zbyt zwyczajne określenie. To były oczy koloru
szafiru na tle błękitnego oceanu w bezchmurny dzień!- krzyknęłam w
myślach, wyobrażając sobie mnie, tańczącą po plaży. Moja wyobraźnia jest
dość specyficzna.
-Nie chrap!- wydusiłam z trudem, bo kilka sekund uśmiechałam się patrząc
w jego oczy. Aby to nie było źle postrzegane zerwałam się z łóżka, na
którym siedziałam i cisnęłam w chłopaka poduszką.
-Co ty robisz, dziewczyno?!- krzyknął szeptem. Przetarł twarz dłonią i
spojrzał na mnie, jakbym zwariowała.
-Chrapiesz- warknęłam ze znudzoną miną. -Przyszłam tu, abyś przestał,
więc przestań. Byłabym wdzięczna, jakbyś mnie odprowadził do mojego
pokoju.
-Niby dlaczego?- zapytał, unosząc brwi.
-Bo jest ciemno i się boję- odpowiedziałam lekko się rumieniąc. Czekałam
na jego wypowiedź kilka minut. Może się zastanawia? Usiadłam ze
zmęczenia na łóżku. Po kilku minutach ponownie usłyszałam chrapanie.
-Nie śpij!- krzyknęłam i zaczęłam go szarpać za ramię.
-Nie mam zamiaru ruszać się z łóżka. Idź sama.
Po tej odpowiedzi odchyliłam kołdrę i wpakowałam mu się do
cieplutkiego łóżka.
-Co ty robisz?!
-Idę spać.
Patrzył się na mnie kilkanaście sekund. Najwyraźniej podejmował
decyzję.
-Okej, dobranoc.- stwierdził odwracając się do mnie plecami.
-Dobranoc.- odpowiedziałam i zaciągnęłam się zapachem kołdry. Następnie
ją pogładziłam ręką. Była przyjemnie gładka.
`dobranoc Horan` szepnęłam w myślach i ponownie zasnęłam.
* 6 rano *
Obudziłam się, kiedy pierwsze promienie słońca
wdarły się do pokoju. Wygramoliłam się zręcznie z łóżka i ostrożnie
otworzyłam drzwi. Jak mnie ktoś zobaczy codziennie wychodzącą z cudzego
pokoju to może mieć niewłaściwe podejrzenia. Wychyliłam głowę na
korytarz i odetchnęłam z ulgą. Był puściutki, więc ruszyłam na palcach
do swojego pokoju. Na środku drogi poczułam, że muszę się odwrócić.
Strach i poczucie zażenowania sprawiły, że sparaliżowana stanęłam jak
słup. Zobaczyłam Harry`ego przyglądającemu się moim ruchom. Zaczerpnęłam
głęboko nową porcję powietrza. Patrzeliśmy na siebie bez słów
kilkadziesiąt sekund. Cisza panująca między nami była bardziej
torturująca, niż jakby mi zrobił awanturę. Tak jak myślałam, na pewno
sobie pomyślał, że ja i Horan...
-Nie wspomnę o tym nikomu, młoda.-mruknął cicho i poczłapał w stronę
schodów.
-Ale o czym?- zapytałam, lecz z moich poruszających się ust nie wydostał
się żaden odgłos. - Ja się zabiję.- warknęłam sarkastycznie kładąc się
na moim łóżku.
Po dwóch godzinach umyta, wyspana, umalowana już siedziałam
na krześle czekając na pozostałych. Rozejrzałam się po pustej jadalni.
Jak na facetów mają śliczny dom. Kremowe ściany idealnie łączyły się z
ciemnym drewnem mebli, a różowawe storczyki na oknie były aż
zadziwiająco zadbane.
`jezus maria, co ja zrobiłam, przecież każdy w tym domu będzie mnie
uważał za jakąś dziwkę! Przecież Horan ma dziewczynę, a ja mam dopiero
siedemnaście lat!` schwyciłam się za głowe i poczułam, jak ciepłe krople
spływają mi po policzku. Wszelkie siły mojej wysokiej samooceny
opuściły mnie w kilka sekund.
-Zrobiłam z siebie idiotkę.- wyszeptałam starając się chociaż na minutę
powstrzymać potoki łez.
Jeśli się wyprowadzę będę postrzegana jak jakaś opętana fanka, która
chce się z nimi na siłę zaprzyjaźnić. Zostając pokazałabym jednak, że
nie zrobiłam według mnie nic złego. Zero pokory. Rozdwojony ciemny
tunel, na którego końcach jest wejście do jednej rzeki porażki.
'może Horanowi wmówić, że to był sen, a przed Harrym wszystko wyjaśnię?'
Ten plan może i by się udał. Tylko potrzebna współpraca Harry'ego. Odwróciłam się, bo usłyszałam czyjeś kroki na schodach. Błyskawicznie otarłam jakiekolwiek ślady płaczu, a na ustach zawitał mi sztuczny uśmiech. Zobaczyłam chłopaka w bluzce w paski, w zasadzie tylko po tym go rozpoznaję. Za każdym razem, kiedy go widzę ma na sobie ten wzór. Może też po mocnych zarysach szczęki. Obok niego stał niestety, Horan. Jak on ma na imię? Muszę się podszkolić w rozpoznawaniu, bo oszaleję na tych domysłach. Muszę trochę podsunąć blondynowi myśl, że to był sen.
-Dzień dobry, jak się spało?- zapytałam spokojnie.
-Dobrze, co chcesz na śniadanie?- zapytał chłopak w paski. - Dostaniesz jajecznicę.- stwierdził nie słuchając nawet mojej odpowiedzi.
-Śniło Ci się może coś?-zapytałam modląc się w myślach, aby powiedział, że tak. Spojrzał na mnie badawczym wzrokiem.
-Ty mi się śniłaś, że przyszłaś w nocy i mi się wpakowałaś do łóżka.- stwierdził śmiesznie mrużąc oczy.
-Co?- zaśmiałam się czując w środku niepokój.- Mi się dobrze spało, tylko ktoś chrapał.- spojrzałam z wyrzutem na Horana, ale ten ani na sekundę nie zmienił swojej miny.
-Na pewno tego nie zrobiłaś?- zapytał siadając na krześle, nadal patrzył mi w oczy.
-Oczywiście, że nie.- skłamałam- Gdzie ta jajecznica?- zapytałam poirytowana, troszkę za szybko zmieniłam temat i atmosfera między nami stała się jeszcze bardziej krępująca. Przede mną postawiono cieplutki talerz ze śniadankiem.
Z szybkością światła pochłonęłam posiłek i zaniosłam do zmywarki pusty talerz. W międzyczasie doszła do stołu jeszcze pozostała czwórka chłopaków. W tym mój kuzyn z równie zaspaną miną jak pozostali. Rzuciłam Harry'emu ostrzegawcze spojrzenie. pokiwał głową i wrócił do rozmowy z jednym z nich.
Po dwudziestu minutach stania w kuchni i czekania na Harrego, aż łaskawie do mnie przyjdzie stało się.
-Musimy porozmawiać.- rzekłam poważnym tonem.
-Też tak sądzę. Spotkajmy się za pół godziny przed domem.
Odszedł bez słowa, a czas leciał nieubłaganie wolno. Jeszcze trzeba osobno wyjść, aby nic nie podejrzewali. Postanowiłam, że wyjdę wcześniej. Ubrałam moje kochane vansy i wymknęłam się z domu. Trzy dni nie wychodziłam z domu, co w moim przypadku jest nie do zniesienia. Odetchnęłam świeżym powietrzem i usiadłam na ławce przed domem.
-Gdzie on jest?- zapytałam sama do siebie patrząc na czubki butów. Siedziałam tak około pięciu minut, aż w końcu raczył wyjść.
-Nareszcie.
-Chodźmy do parku.- stwierdził otwierając przede mną czarną, metalową furtkę.
huuhuhuhu...
OdpowiedzUsuńRozwaliła mnie ta akcja :D
Znam ten ból. :3
Cudny rozdział. ♥
xx. Niarry
Super blog :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://youmakemestrong11125669.blogspot.com/