poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział 6

Chłopcy występowali w programie, który polegał mniej-więcej na zadawaniu pytań do fanów przez reporterkę. Najwięcej do powiedzenia miał Liam, Louis a może Lucas? Nie wiem mylą mi się. Siedziałyśmy na kanapie w całkowitej ciszy, wsłuchując się w głos wydobywający się z telewizora. Padały pytania typu ,Jak się dogadujecie się w zespole?' ,Co robicie przed koncertem, żeby się odstresować?' ,Jak reagujecie na piski fanek?'. W końcu padło pytanie ,Kogo ciekawego ostatnio poznaliście?'. W tle można było usłyszeć , bum tara tssss' wykonane przez mojego kuzyna na perkusji. Szatyn wskazał na Harrego. Widocznie chciał, aby to on odpowiedział na to pytanie. Po chwili zastanowienia poprawił loki na głowie i zaczął opowiadać o mnie, tak O MNIE!!!. Holly mnie szturchnęła mówiąc:
- Czy ty to słyszysz?! - zapytała z niedowierzaniem - On mówi o tobie!- wykrzykując mi do ucha. Nagle zapadła cisza.
- Ma na imię Megane... - dodał, kontynuując odpowiedź - Poznaliśmy ją dzięki Joshowi, to jego kuzynka. Jest miłą i uroczą dziewczyną... - ściszyłam to kolorowe pudło i usłyszałam w tle pytanie ,Co ty robisz?!', jednak rozmyślałam, uświadomiłam sobie, że wszystkie ich fanki pewnie oglądają ten program razem z nami. Dziennikarka zakończyła wywiad słowami ,O resztę pytajcie na Twitterze'. Odruchowo wyciągnęłam komórkę z kieszeni i weszłam na wcześniej wspomniany portal społecznościowy. Wpisałam hasło 'Megane' i zobaczyłam tweety dociekliwych fanek. Wcale nie były złośliwe, wręcz przyjemnie miłe. Szukałam wymówki, żeby chodź na chwilę pozbyć się mojej przyjaciółki.
-Holly? Pojechałabyś do mnie i wzięła tą walizkę, którą spakowałam przed przyjazdem Josha? - spytałam, robiąc słodką minkę.
-Nie możemy jechać razem? - zaproponowała z lenistw.
-Nie mam kluczy od domu, a otwartego raczej nie zostawię. Co nie?
-No OK, wrócę za jakieś dwie godziny - mówiła podchodząc do drzwi. Wzięła kurtkę i wyszła. Miałam trochę czasu dla siebie. Przerzuciłam na kanał z muzyką. Akurat leciał mój ulubiony kawałek. Zaczęłam tańczyć i śpiewać wędrując do kuchni. Postanowiłam zrobić coś do jedzenia, zarówno dla mnie i Holly, jak i wszystkich innych nieobecnych w tej chwili w domu.
-Pewnie będą głodni...- mruknęłam pod nosem. Otworzyłam lodówkę, żeby zobaczyć co ewentualnie mogę przygotować i zobaczyłam karton soku pomarańczowego. Od razu przypomniałam sobie incydent z nocy i popadłam w stan, pospolicie zwany głupawką. Przez dłuższą chwilę, że tak powiem, lekko mi odwalało. W końcu się uspokoiłam i dojrzałam w lodówce kurczaka i różne warzywa.
-Już wiem co upichcę - powiedziałam pod nosem wyciągając składniki. Stwierdziłam, że najlepszym rozwiązaniem będzie kurczak curry i sałatka z pomidorami. Umiem dość dobrze gotować, przynajmniej tak sądzę. Do głowy przyszła mi myśl, o mojej kochanej mamusi, która nie potrafiła dziecku nawet obiadu zrobić. Zadzwonił telefon, był to Josh.
- Hejka, co tam porabiasz bez nas?
- Naprawdę cię to interesuje... - droczyłam się z nim - stoję w ogrodzie, bo dom się pali - wybuchnęłam złośliwym śmiechem, ale on się nie zaśmiał.
- Dobra, uszykuj się wpadniemy po ciebie i Holly, pojedziemy na miasto coś zjeść Ok?
- Nie widzę potrzeby - stwierdziłam podejrzliwym głosem - coś już ugotowałam z nudów, a Holly pojechała po moje ciuchy i będzie za jakieś pół godziny.
- Fajnie wiedzieć, że jedziesz do domu, a tam obiad na ciebie czeka - w tym momencie usłyszałam oklaski. Chyba jednak domowe jedzenie to u nich rzadkość - będziemy za 45 minut, na razie - rozłączył się.
To była dość spontaniczna rozmowa. Wywnioskowałam z niej tyle, że muszę uszykować siedem nakryć do stołu. Zanim się obejrzałam wróciła już Holly. Pogadałyśmy trochę, bo burzliwa atmosfera już trochę opadła.
Nakryłyśmy do stołu i zostało nam tylko czekać na chłopaków. Włączyłam jakąś muzykę w salonie i wyszłam razem z moją przyjaciółką na taras. Usiadłyśmy sobie na bujanej ławce, rozkoszując się świeżym powietrzem. Tak jak obiecali, przyjechali za około 40 minut od telefonu. Wchodząc do domu narobili trochę, dobra... niezły hałas. Zerwałam się z wygodnego miejsca i szybkim krokiem weszłam z powrotem do salonu. Zobaczyłam rozbawioną szóstkę dzieciaków, bo ich zachowanie wskazywało na ten właśnie stopień rozwinięcia umysłowego. Blondyn poniuchał i od razu przybiegł do stołu. Myślę, że od razu zacząłby jeść, ale Holly pokręciła głową i poczekał na resztę domowników. Kiedy wszyscy już usiedli do stołu, posypało się parę komplementów. Najwidoczniej wszystkim smakowało. Miałam wrażenie, jakby nie wierzyli, że sama to przygotowałam. Josh zaoferował, że posprząta po posiłku. Harry poszedł na chwilę na górę. Wrócił dość szybko z pudełkiem na płyty. Po cichu naradził się z kolegami z zespołu i zaprosił nas do salonu na film. Wszyscy usiedli na dość sporym narożniku i z uwagą wpatrywali się w ekran. Już po napisach początkowych stwierdziłam, iż to jakieś romansidło. Zapowiadało się miłe popołudnie, więc nie zgłaszałam sprzeciwów.
*** godzina 23:00 ***
Film okazał się dość długi, niektórzy poszli już do swoich pokoi. Ja postanowiłam wziąć szybki prysznic. Czułam się trochę dziwnie, bo prawie nikogo tu nie znam. Powlokłam się do łazienki na górze. Szybko się wykąpałam i przebrałam. Wpakowałam się do chłodnego łóżka. Powoli powieki same mi się zamykały. Usnęłam.

3 komentarze:

  1. Rozkręca się. :>
    Czekam na jakąś kłótnię :D
    Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale musiałam kilka rzeczy sobie poukładać. :)
    xx. Niarry

    OdpowiedzUsuń
  2. Super blog :)

    Zapraszam do mnie : http://youmakemestrong11125669.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń