czwartek, 23 stycznia 2014

Rozdział 7

            Przetarłam zmęczone oczy i obróciłam zegarek w swoją stronę. Jest trzecia w nocy, a ja nie mogę spać ,bo ktoś chrapie. Niedowiary, że nikt oprócz mnie tego nie słyszy. Mruknęłam groźnie przykrywając głowę kołdrą. Leżałam tak kilkanaście minut wsłuchując się w irytujące odgłosy. W pewnym momencie wszystko ustało i z ulgą przymknęłam oczy. 
-Nareszcie. - warknęłam, już czując przyjemne odrętwienie przy zasypianiu. Moje szczęście nie trwało jednak zbyt długo. Hałas nie dość że wrócił, to jeszcze z podwojoną siłą. Cisnęłam kołdrą o podłogę i ruszyłam, aby coś z tym zrobić. Nie mogę pozwolić na całą noc spędzoną w taki sposób. Kiedy spojrzałam w długi, ciemny korytarz trochę zwątpiłam. Stanęłam na środku niego, cała sztywna ze strachu. W takich momentach właśnie przypominają się wszystkie horrory. 
           Słysząc, że chrapanie ciągle nie ustaje wparowałam do pokoju, z którego dochodziły odgłosy. Moje oczy już trochę przyzwyczaiły się do ciemności, ale nadal widziałam tylko zarysy niektórych mebli. Cała w nerwach doskoczyłam do łóżka i okładając delikwenta dość żałosnymi ciosami, starałam się go obudzić. 
 `nawet nie wiem kto to jest`- mruknęłam w myślach. Obrócił się do mnie i w odbiciu światła księżyca zobaczyłam jego oczy. Były niebieskie. Nie, to zbyt zwyczajne określenie. To były oczy koloru szafiru na tle błękitnego oceanu w bezchmurny dzień!- krzyknęłam w myślach, wyobrażając sobie mnie, tańczącą po plaży. Moja wyobraźnia jest dość specyficzna.
 -Nie chrap!- wydusiłam z trudem, bo kilka sekund uśmiechałam się patrząc w jego oczy. Aby to nie było źle postrzegane zerwałam się z łóżka, na którym siedziałam i cisnęłam w chłopaka poduszką. -Co ty robisz, dziewczyno?!- krzyknął szeptem. Przetarł twarz dłonią i spojrzał na mnie, jakbym zwariowała. 
-Chrapiesz- warknęłam ze znudzoną miną. -Przyszłam tu, abyś przestał, więc przestań. Byłabym wdzięczna, jakbyś mnie odprowadził do mojego pokoju. 
-Niby dlaczego?- zapytał, unosząc brwi. 
-Bo jest ciemno i się boję- odpowiedziałam lekko się rumieniąc. Czekałam na jego wypowiedź kilka minut. Może się zastanawia? Usiadłam ze zmęczenia na łóżku. Po kilku minutach ponownie usłyszałam chrapanie. 
-Nie śpij!- krzyknęłam i zaczęłam go szarpać za ramię. 
-Nie mam zamiaru ruszać się z łóżka. Idź sama. Po tej odpowiedzi odchyliłam kołdrę i wpakowałam mu się do cieplutkiego łóżka. 
-Co ty robisz?!
-Idę spać. Patrzył się na mnie kilkanaście sekund. Najwyraźniej podejmował decyzję. 
-Okej, dobranoc.- stwierdził odwracając się do mnie plecami. 
-Dobranoc.- odpowiedziałam i zaciągnęłam się zapachem kołdry. Następnie ją pogładziłam ręką. Była przyjemnie gładka. 
`dobranoc Horan` szepnęłam w myślach i ponownie zasnęłam.
                                              * 6 rano *
              Obudziłam się, kiedy pierwsze promienie słońca wdarły się do pokoju. Wygramoliłam się zręcznie z łóżka i ostrożnie otworzyłam drzwi. Jak mnie ktoś zobaczy codziennie wychodzącą z cudzego pokoju to może mieć niewłaściwe podejrzenia. Wychyliłam głowę na korytarz i odetchnęłam z ulgą. Był puściutki, więc ruszyłam na palcach do swojego pokoju. Na środku drogi poczułam, że muszę się odwrócić. Strach i poczucie zażenowania sprawiły, że sparaliżowana stanęłam jak słup. Zobaczyłam Harry`ego przyglądającemu się moim ruchom. Zaczerpnęłam głęboko nową porcję powietrza. Patrzeliśmy na siebie bez słów kilkadziesiąt sekund. Cisza panująca między nami była bardziej torturująca, niż jakby mi zrobił awanturę. Tak jak myślałam, na pewno sobie pomyślał, że ja i Horan... 
-Nie wspomnę o tym nikomu, młoda.-mruknął cicho i poczłapał w stronę schodów. 
-Ale o czym?- zapytałam, lecz z moich poruszających się ust nie wydostał się żaden odgłos. - Ja się zabiję.- warknęłam sarkastycznie kładąc się na moim łóżku. Po dwóch godzinach umyta, wyspana, umalowana już siedziałam na krześle czekając na pozostałych. Rozejrzałam się po pustej jadalni. Jak na facetów mają śliczny dom. Kremowe ściany idealnie łączyły się z ciemnym drewnem mebli, a różowawe storczyki na oknie były aż zadziwiająco zadbane. `jezus maria, co ja zrobiłam, przecież każdy w tym domu będzie mnie uważał za jakąś dziwkę! Przecież Horan ma dziewczynę, a ja mam dopiero siedemnaście lat!` schwyciłam się za głowe i poczułam, jak ciepłe krople spływają mi po policzku. Wszelkie siły mojej wysokiej samooceny opuściły mnie w kilka sekund. 
-Zrobiłam z siebie idiotkę.- wyszeptałam starając się chociaż na minutę powstrzymać potoki łez. Jeśli się wyprowadzę będę postrzegana jak jakaś opętana fanka, która chce się z nimi na siłę zaprzyjaźnić. Zostając pokazałabym jednak, że nie zrobiłam według mnie nic złego. Zero pokory. Rozdwojony ciemny tunel, na którego końcach jest wejście do jednej rzeki porażki.
'może Horanowi wmówić, że to był sen, a przed Harrym wszystko wyjaśnię?' 
         Ten plan może i by się udał. Tylko potrzebna współpraca Harry'ego. Odwróciłam się, bo usłyszałam czyjeś kroki na schodach. Błyskawicznie otarłam jakiekolwiek ślady płaczu, a na ustach zawitał mi sztuczny uśmiech. Zobaczyłam chłopaka w bluzce w paski, w zasadzie tylko po tym go rozpoznaję. Za każdym razem, kiedy go widzę ma na sobie ten wzór. Może też po mocnych zarysach szczęki. Obok niego stał niestety, Horan. Jak on ma na imię? Muszę się podszkolić w rozpoznawaniu, bo oszaleję na tych domysłach. Muszę trochę podsunąć blondynowi myśl, że to był sen.
-Dzień dobry, jak się spało?- zapytałam spokojnie.
-Dobrze, co chcesz na śniadanie?- zapytał chłopak w paski. - Dostaniesz jajecznicę.- stwierdził nie słuchając nawet mojej odpowiedzi.
-Śniło Ci się może coś?-zapytałam modląc się w myślach, aby powiedział, że tak. Spojrzał na mnie badawczym wzrokiem.
-Ty mi się śniłaś, że przyszłaś w nocy i mi się wpakowałaś do łóżka.- stwierdził śmiesznie mrużąc oczy. 
-Co?- zaśmiałam się czując w środku niepokój.- Mi się dobrze spało, tylko ktoś chrapał.- spojrzałam z wyrzutem na Horana, ale ten ani na sekundę nie zmienił swojej miny.
-Na pewno tego nie zrobiłaś?- zapytał siadając na krześle, nadal patrzył mi w oczy.
-Oczywiście, że nie.- skłamałam- Gdzie ta jajecznica?- zapytałam poirytowana, troszkę za szybko zmieniłam temat i atmosfera między nami stała się jeszcze bardziej krępująca. Przede mną postawiono cieplutki talerz ze śniadankiem.
     Z szybkością światła pochłonęłam posiłek i zaniosłam do zmywarki pusty talerz. W międzyczasie doszła do stołu jeszcze pozostała czwórka chłopaków. W tym mój kuzyn z równie zaspaną miną jak pozostali. Rzuciłam Harry'emu ostrzegawcze spojrzenie. pokiwał głową i wrócił do rozmowy z jednym z nich. 
       Po dwudziestu minutach stania w kuchni i czekania na Harrego, aż łaskawie do mnie przyjdzie stało się. 
-Musimy porozmawiać.- rzekłam poważnym tonem.
-Też tak sądzę. Spotkajmy się za pół godziny przed domem.
       Odszedł bez słowa, a czas leciał nieubłaganie wolno. Jeszcze trzeba osobno wyjść, aby nic nie podejrzewali. Postanowiłam, że wyjdę wcześniej. Ubrałam moje kochane vansy i wymknęłam się z domu. Trzy dni nie wychodziłam z domu, co w moim przypadku jest nie do zniesienia. Odetchnęłam świeżym powietrzem i usiadłam na ławce przed domem.
-Gdzie on jest?- zapytałam sama do siebie patrząc na czubki butów. Siedziałam tak około pięciu minut, aż w końcu raczył wyjść.
-Nareszcie.
-Chodźmy do parku.- stwierdził otwierając przede mną czarną, metalową furtkę.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział 6

Chłopcy występowali w programie, który polegał mniej-więcej na zadawaniu pytań do fanów przez reporterkę. Najwięcej do powiedzenia miał Liam, Louis a może Lucas? Nie wiem mylą mi się. Siedziałyśmy na kanapie w całkowitej ciszy, wsłuchując się w głos wydobywający się z telewizora. Padały pytania typu ,Jak się dogadujecie się w zespole?' ,Co robicie przed koncertem, żeby się odstresować?' ,Jak reagujecie na piski fanek?'. W końcu padło pytanie ,Kogo ciekawego ostatnio poznaliście?'. W tle można było usłyszeć , bum tara tssss' wykonane przez mojego kuzyna na perkusji. Szatyn wskazał na Harrego. Widocznie chciał, aby to on odpowiedział na to pytanie. Po chwili zastanowienia poprawił loki na głowie i zaczął opowiadać o mnie, tak O MNIE!!!. Holly mnie szturchnęła mówiąc:
- Czy ty to słyszysz?! - zapytała z niedowierzaniem - On mówi o tobie!- wykrzykując mi do ucha. Nagle zapadła cisza.
- Ma na imię Megane... - dodał, kontynuując odpowiedź - Poznaliśmy ją dzięki Joshowi, to jego kuzynka. Jest miłą i uroczą dziewczyną... - ściszyłam to kolorowe pudło i usłyszałam w tle pytanie ,Co ty robisz?!', jednak rozmyślałam, uświadomiłam sobie, że wszystkie ich fanki pewnie oglądają ten program razem z nami. Dziennikarka zakończyła wywiad słowami ,O resztę pytajcie na Twitterze'. Odruchowo wyciągnęłam komórkę z kieszeni i weszłam na wcześniej wspomniany portal społecznościowy. Wpisałam hasło 'Megane' i zobaczyłam tweety dociekliwych fanek. Wcale nie były złośliwe, wręcz przyjemnie miłe. Szukałam wymówki, żeby chodź na chwilę pozbyć się mojej przyjaciółki.
-Holly? Pojechałabyś do mnie i wzięła tą walizkę, którą spakowałam przed przyjazdem Josha? - spytałam, robiąc słodką minkę.
-Nie możemy jechać razem? - zaproponowała z lenistw.
-Nie mam kluczy od domu, a otwartego raczej nie zostawię. Co nie?
-No OK, wrócę za jakieś dwie godziny - mówiła podchodząc do drzwi. Wzięła kurtkę i wyszła. Miałam trochę czasu dla siebie. Przerzuciłam na kanał z muzyką. Akurat leciał mój ulubiony kawałek. Zaczęłam tańczyć i śpiewać wędrując do kuchni. Postanowiłam zrobić coś do jedzenia, zarówno dla mnie i Holly, jak i wszystkich innych nieobecnych w tej chwili w domu.
-Pewnie będą głodni...- mruknęłam pod nosem. Otworzyłam lodówkę, żeby zobaczyć co ewentualnie mogę przygotować i zobaczyłam karton soku pomarańczowego. Od razu przypomniałam sobie incydent z nocy i popadłam w stan, pospolicie zwany głupawką. Przez dłuższą chwilę, że tak powiem, lekko mi odwalało. W końcu się uspokoiłam i dojrzałam w lodówce kurczaka i różne warzywa.
-Już wiem co upichcę - powiedziałam pod nosem wyciągając składniki. Stwierdziłam, że najlepszym rozwiązaniem będzie kurczak curry i sałatka z pomidorami. Umiem dość dobrze gotować, przynajmniej tak sądzę. Do głowy przyszła mi myśl, o mojej kochanej mamusi, która nie potrafiła dziecku nawet obiadu zrobić. Zadzwonił telefon, był to Josh.
- Hejka, co tam porabiasz bez nas?
- Naprawdę cię to interesuje... - droczyłam się z nim - stoję w ogrodzie, bo dom się pali - wybuchnęłam złośliwym śmiechem, ale on się nie zaśmiał.
- Dobra, uszykuj się wpadniemy po ciebie i Holly, pojedziemy na miasto coś zjeść Ok?
- Nie widzę potrzeby - stwierdziłam podejrzliwym głosem - coś już ugotowałam z nudów, a Holly pojechała po moje ciuchy i będzie za jakieś pół godziny.
- Fajnie wiedzieć, że jedziesz do domu, a tam obiad na ciebie czeka - w tym momencie usłyszałam oklaski. Chyba jednak domowe jedzenie to u nich rzadkość - będziemy za 45 minut, na razie - rozłączył się.
To była dość spontaniczna rozmowa. Wywnioskowałam z niej tyle, że muszę uszykować siedem nakryć do stołu. Zanim się obejrzałam wróciła już Holly. Pogadałyśmy trochę, bo burzliwa atmosfera już trochę opadła.
Nakryłyśmy do stołu i zostało nam tylko czekać na chłopaków. Włączyłam jakąś muzykę w salonie i wyszłam razem z moją przyjaciółką na taras. Usiadłyśmy sobie na bujanej ławce, rozkoszując się świeżym powietrzem. Tak jak obiecali, przyjechali za około 40 minut od telefonu. Wchodząc do domu narobili trochę, dobra... niezły hałas. Zerwałam się z wygodnego miejsca i szybkim krokiem weszłam z powrotem do salonu. Zobaczyłam rozbawioną szóstkę dzieciaków, bo ich zachowanie wskazywało na ten właśnie stopień rozwinięcia umysłowego. Blondyn poniuchał i od razu przybiegł do stołu. Myślę, że od razu zacząłby jeść, ale Holly pokręciła głową i poczekał na resztę domowników. Kiedy wszyscy już usiedli do stołu, posypało się parę komplementów. Najwidoczniej wszystkim smakowało. Miałam wrażenie, jakby nie wierzyli, że sama to przygotowałam. Josh zaoferował, że posprząta po posiłku. Harry poszedł na chwilę na górę. Wrócił dość szybko z pudełkiem na płyty. Po cichu naradził się z kolegami z zespołu i zaprosił nas do salonu na film. Wszyscy usiedli na dość sporym narożniku i z uwagą wpatrywali się w ekran. Już po napisach początkowych stwierdziłam, iż to jakieś romansidło. Zapowiadało się miłe popołudnie, więc nie zgłaszałam sprzeciwów.
*** godzina 23:00 ***
Film okazał się dość długi, niektórzy poszli już do swoich pokoi. Ja postanowiłam wziąć szybki prysznic. Czułam się trochę dziwnie, bo prawie nikogo tu nie znam. Powlokłam się do łazienki na górze. Szybko się wykąpałam i przebrałam. Wpakowałam się do chłodnego łóżka. Powoli powieki same mi się zamykały. Usnęłam.

piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział 5

Obudziłam się w obcym domu,w pokoju chłopaka leżącego obok mnie. Nie powiem, dość nie codzienny widok.
`przecież to nic takiego`
Wstałam, starając się przy tym nie narobić hałasu lub przez przypadek go nie szturchnąć. Kierowałam się na palcach (bezgłośnie) w stronę wyjścia. Rozluźniłam przy wychodzeniu chód, kiedy zahaczyłam małym palcem od nogi o framugę drzwi. Syknęłam z bólu wylewając przy tym potok przekleństw. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego, jak głośne musiały być moje odgłosy. Kiedy obrócił się na drugi bok, ja zastygłam z prawą nogą zgiętą ku górze oraz z obolałym palcem w ręce. Już nawet do oczu napłynęły mi łzy, zanim Harry żółwim tempem usiadł na łóżku.
`Cholera`
-Jak Ci się spało?-zapytał spokojnym tonem.
-Muszę wykopać Josha z gościnnego- mruknęłam-Ale dziękuję
-Chcesz do łazienki pierwsza?- zapytał zachrypniętym głosem. Mimowolnie się zarumieniłam. Skinęłam głową i weszłam do łazienki gdzie już były moje rzeczy. Nie zastanawiając się nad sposobem w jaki tu się znalazły weszłam pod prysznic.
`Miły nawet ten Harry`
Nawet bardzo miły, a może Josh miał racje? Zapewne Holly doradzi mi, żebym z nim od razu do łóżka poszła. Nie ma to jak wsparcie przyjaciół.
      Wyszłam ubrana w To. Szłam długim korytarzem, kiedy się z kimś zderzyłam. Fakt, że jestem niższa od każdego w tym domu sprawił, że podniosłam wzrok na wysokość twarzy towarzysza. Zobaczyłam tego blondyna, którego spotkałam w nocy w kuchni. Uśmiechnął się szeroko. Oczywiście z racji tego, że jestem dobrze wychowana i skromna odwzajemniłam uśmiech.
-Chodź na dół, pewnie czekają
Ruszyliśmy dalej korytarzem. Nagle moja noga zaliczyła bliskie spotkanie z komodą i wyłożyłam się na podłogę.
-No rzesz, cholerna szafka-warknęłam do siebie czekając, aż chłopak mnie po męsku podniesie. Stał rozbawiony i  nawet nie myślał o ruszeniu się z pomocą.
-No Horan, ledwo ją poznałeś, a ona już przed Tobą leży- stwierdził Harry podając mi rękę.
`Co to miało niby znaczyć ?!`
Burknęłam coś pod nosem schodząc po schodach do jadalni.
-Dzisiaj zostajesz sama, tutaj. My jedziemy na spotkanie- odezwał się podczas śniadania Josh.
-Mogę zaprosić Holly, TATO?- zapytałam akcentując ostatnie słowo. Wszyscy kiwnęli głową. No to przynajmniej coś.
   Zaraz po śniadaniu wyszli bez słowa. Jedynie Harry pokiwał mi zamykając drzwi. Żadnego wyjaśnienia, kiedy wrócą. Chwyciłam za komórkę i wykonałam telefon do przyjaciela.
-Holly, chata chłopaków wolna, wbijaj
-Już lecę - rozłączyła się. Rzuciłam telefon na stolik i walnęłam się (dosłownie) na kanapę. Może pozwiedzam ich pokoje? W sumie i tak się nie dowiedzą...
    Weszłam po schodach na górę. Hm...to pozwiedzam tylko pokój Josha, Harrego.... dobra, wszystkich od razu. Weszłam do drugiego pokoju po lewej stronie. Na komodzie w pokoju stały ramki ze zdjęciami. Pierwsza fotografia przedstawiała jakąś muzułmańską rodzinę. Między nimi stała roześmiana blondynka.
-A więc to ty- mruknęłam widząc znajomą twarz. Wyszłam z pokoju, zaglądając do następnego.
`przecież z tego pokoju wychodził blondyn`
Bez głębszych fascynacji weszłam do pokoju. Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu zdjęć. Tym razem również znajdowały się na komodzie, ale po lewej stronie. Zobaczyłam w międzyczasie na łóżku siedzącego skrzata w zielonym kapeluszu. Pewnie dostał go od jakiejś fanki.
-Czyj to pokój..- wyszeptałam podchodząc do pierwszej fotografii. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Podskoczyłam ze strachu i prawie bym stłukła ramkę. Na szczęście złapałam ją w ostatnim momencie.Odłożyłam ozdobę z powrotem na miejsce. Sapnęłam z ulgą i zbiegłam na dół.
-Już idę!- krzyknęłam biegnąc w stronę drzwi. Ominęłam zręcznie kanapę, o którą zapewne bym się wywaliła.
- To ja, debilu- prychnęła roześmiana Holly.
-Właź- odetchnęłam z ulgą.
-Znowu się wywaliłaś- stwierdziła spoglądając na moje posiniaczone kolana.
Opowiedziałam jej wszystko co się działo.
-Idź z nim do łóżka- powiedziała.
-Z blondynem?- zapytałam- W ogóle z nikim nie będę szła do łóżka- machnęłam ręką.
-No gdzie z blondynem. Z Harrym- uśmiechnęła się zachęcająco. nie jednak ten pomysł nie przekonał..
-Nie. Ja stracę dziewictwo z kimś kogo kocham i w wieku dziewiętnastu lat.
-Dlaczego akurat dziewiętnaście?- zapytała sięgając po ciasteczko. Dobrze znała odpowiedź. Tak sobie obmyśliłam i koniec.
-A co z tym francuzem?- zaśmiałam się. Holly natomiast milczała, czerwona jak burak.
-On ma taki śmieszny akcent- parsknęła śmiechem.- Ciągle mi powtarza `hobie coś na studiach, cho jest oghomnie wahżne` - uniosła jeden palec mądrze do góry idealnie naśladując akcent chłopaka. Zaśmiałyśmy się głośno.
  Po dziesięciu minutach chichotu włączyłam MTV. To co zobaczyłyśmy zmusiło nas do opuszczenia szczęk. Spojrzałyśmy po sobie nie dowierzając.

czwartek, 2 stycznia 2014

Rozdział 4

- Chyba mnie nie zauważyli - pomyślałam. W głębi duszy, tak naprawdę nie chciałam ich teraz poznawać. Uznałam, że Josh nas najlepiej sobie przedstawi. Leżąc w salonie na sofie, przykryta kocem, uświadomiłam sobie, że czatując tutaj na nich, nie zdążyłam nawet przejść do gościnnego. Poza tym to i tak nie miałoby sensu, ponieważ pewnie śpi tam mój kuzyn. Chłopacy byli tak wykończeni, że powędrowali od razu do swoich pokoi, znajdujących się na górze. Wsłuchując się w kroki stawiane po stopniach, postanowiłam położyć się spać.
*** Dwie godziny później ***
Przebudziło mnie pragnienie. Dość mocno zaschło mi w gardle, więc urządziłam sobie przechadzkę do kuchni. Wzięłam do ręki szklankę, po czym otworzyłam lodówkę i nalałam sobie trochę soku pomarańczowego. Jak na dom, w którym mieszka tylko płeć męska, urządzenie AGD, z którego korzystałam, było zadziwiająco dokładnie wypełnione jedzeniem. Wracając do salonu zauważyłam lustro. Wiecie... mam taką przypadłość, że po prostu kocham się przeglądać.
- Jezu.... jak ja wyglądam - powiedziałam, poprawiając sobie włosy. W odbiciu zauważyłam dwie postacie. Z drugiego końca kuchni doszły mnie ciche chichoty. Szybko się odwróciłam i krzyknęłam podskakując z przerażenia na widok blondyna w dresach i szatyna w samych bokserkach. Dźwięk wydany przeze mnie najwidoczniej obudził wszystkich innych, bo było słychać otwierające się drzwi i kroki stawiane po schodach.
- Yyy... kim wy jesteście? - zadałam pytanie przerażonym głosem.
- ... raczej powiedz nam, kim ty jesteś i co robisz w naszym domu? - odpowiedział ciemnowłosy. Chciałam już wszystko zacząć tłumaczyć, kiedy za mną stały jeszcze trzy inne osoby i Josh.
- Widzę, że już się poznaliście - powiedział zaspanym głosem jedyny znany mi chłopak. W jednym wszyscy się zgadzaliśmy. Nikt nie rozumiał o co w tym, dość dziwnym zdarzeniu chodzi.
- Już wszystko tłumaczę... - dodał - to jest Megane, moja kuzynka. Teraz, przez pewien czas jestem za nią odpowiedzialny. Wziąłem ją tutaj ze sobą, bo 18-stkę kończy dopiero za parę miesięcy. Chyba nie będzie tutaj nikomu przeszkadzała?
- Taka ślicznotka..., skąd tak durny pomysł - odparł wysoki brunet z burzą loków na głowie lekko podśmiewając się pod nosem. Z trochę zawstydzonym wyrazem twarzy, zaczęłam poprawiać sobie włosy.
- Możemy już iść z powrotem spać? - ktoś zarzucił pytanie zachrypniętym głosem
- Jestem za - odparł szatyn. Domownicy powędrowali na górę, a ja, jak wcześniej na sofę. Chłopak, ten, który prawił mi komplementy przyszedł za mną do salonu i troskliwym głosem spytał:
- Będziesz tu tak spała przez resztę nocy?
- A masz może jakiś lepszy pomysł? - wścibsko zapytałam.
- Chodź ze mną na górę i się nie wygłupiaj - zaprosił dość przekonującym tonem. Sprawił na mnie dobre wrażenie. Wydał się miły i zabawny, więc czemu nie? Odpowiedziałam mu potwierdzającym gestem i poszliśmy w stronę schodów.
- Tędy proszę madame - rzekł z szerokim uśmiechem na twarzy, wskazując jednocześnie na górę. Siedząc u niego w sypialni, łatwo stwierdziłam, że jest otwarty i szuka nowej znajomości. Dowiedziałam się, że ma na imię Harry i lekko zilustrował mi kolegów z zespołu. Ja też opowiedziałam mu o swoim dotychczasowym losie, oraz jak poznałam ich perkusistę. Później rozmawialiśmy już o wszystkim i o niczym zarazem. Żartowaliśmy i wydurnialiśmy się dokładnie tak samo jak ja z Holly. Zupełnie nie rozumiem, czemu mój kuzyn ostrzegał mnie przed nim. W końcu byłam już tak zmęczona, że nie wytrzymałam i zasnęłam na jego łóżku.