***następnego ranka***
-Zbiera się, zabierz te wszystkie rzeczy na noc co potrzebujesz- rzucił przez ramię. Dziękuję za jakiekolwiek wyjaśnienie gdzie i po co jedziemy. Mimo mojego sprzeciwu pobiegłam do pokoju. Nawet lubię takie niewiadome podróże. Pamiętam, jak mama na urodziny zabrała mnie w nieznane miejsce. Właśnie w nim jestem. Dwa lata temu się tu wprowadziłyśmy. Oczywiście Holly za mną, dobra osoba. Bardzo szlachetna dziewczyna. Powinnam się trzepnąć w łeb. Zaśmiałam się pod nosem. Dzisiaj będzie piękny dzień, ja to czuję po prostu. Takie rzeczy widać od razu. Ryj mi się szczerzy sam z siebie.W czasie kiedy pakowałam się na 'jedną noc' gdzieś, zaczęłam śpiewać jakiś utwór usłyszany w radiu. O tak, kochamy z Holly śpiewać, tylko mi to nie wychodzi, a zwłaszcza już jej.
-Gotowa?- zapytał. Moją uwagę jednak przykuła paczka Lays'ów, którą trzymał w lewej ręce. Zrobiłam oczka mówiące "daj jednego". Zrozumiał, bo rzucił mi całą paczkę. No, myślę, że się jakoś dogadamy przez ten czas.
-Już możemy jechać- stwierdziłam zadowolona podnosząc się z podłogi.
-Już nie mogę się doczekać.
-Czego?
-Kiedy ich poznam- uśmiechnął się tylko pod nosem otwierając przede mną drzwi czarnego samochodu.
-To twój samochód?
-Nialla- odparł zatrzaskując drzwi i zajął miejsce kierowcy.
-Który to?- zapytałam rozsiadając się wygodniej. Przewidując, iż droga będzie dłuższa, trzymałam już gotowy telefon z odtwarzaczem Mp3.
-Blondyn, zajęty- dodał, a ja parsknęłam.
-Wcale nie musiałeś tego dopowiadać- uśmiechnął się uroczo. Widząc, że to koniec rozmowy włożyłam w uszy słuchawki.
-Przystojni są- stwierdziłam po 10 minutach ciszy. Przez ten czas męczył mnie ten Harry.
-Niezręcznie mi o tym mówić, ale masz racje.
-Dlaczego Harry jest sam?- zapytałam.
-Jeżeli masz na niego chrapkę, a myślę że mu się spodobasz, to wolałbym abyś się z nim nie zadawała- ta wypowiedź mnie lekko zszokowała.
"Co z Harrym nie tak? Przecież jest taki przystojny."
Te myśli męczyły mnie przez całą drogę. Nie chciałam już pytać o co chodzi. Dojechaliśmy na tak jakby dworek. Podjazd był wysypany mlecznymi kamyczkami. Budynek był dość stary, ale także zadbany i widać, że bardzo bogaty. W chwili, kiedy wysiadłam z samochodu przybyła do mnie okropna myśl, że jestem taka biedna. Tak, budynki tego typu potrafią dawać do myślenia. Dom został zbudowany z czerwonej cegły. Rozejrzałam się wokół podwórza. Naprzeciwko była górka obrośnięta lasem. Od razu wyczułam, że będę tam chadzała, bo przewidując myśli Josha będziemy tu dość często przyjeżdżać.
-Podoba się?- zapytał z dumą w głosie, jakby pokazywał mi przepiękny, własnoręczny obraz. Widocznie miałam taką minę. Tak też się i czułam. Jakbym zobaczyła obraz.
-No pewnie- wyszeptałam z niedowierzaniem.
-Wchodź- stał już podtrzymując drzwi wejściowe. "Jakim cudem on się tam znalazł?"
Usiedliśmy na białej sofie.
-A oni gdzie?- zapytałam może zbytnio podekscytowanym głosem.
-W nocy wrócą- nie powiem, ta wypowiedź mnie nieco zdziwiła. Bo po co niby mnie tutaj zabrał, jak i tak w nocy będą zmęczeni.
-Gdzie będę spała?- zapytałam. Na pewno nie z którymś z nich. Dom taki wielki, na pewno mają jakiś gościnny pokój.
-W gościnnym
Siedzieliśmy rozmawiając do 23:37.Moim zdaniem, to już noc.
"Powinni już być" Ta myśl męczyła mnie przez większość czasu. Co minutę spoglądaliśmy na zegarek. Czas płynął nieubłaganie wolno. Położyłam się na kanapie kładąc Joshowi nogi na kolanach. W końcu usłyszeliśmy, jakby ktoś przekręcał klucz w drzwiach. Nie myliłam się. Do domu weszła piątka zmęczonych chłopaków.
Jeku. *.* Szybko Next. xD
OdpowiedzUsuńCiekawe, co będzie dalej :D wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku :*
OdpowiedzUsuń